wtorek, 2 września 2008

Tak myśli Andrzej Modzelan

Cztery filary szachowego mistrzostwa
A cóż to za sport – szachy? Tą i podobne opinie często można usłyszeć, i to nie tylko w środowiskach sportowych. Jak to zatem jest z tymi szachami? Cóż, nie da się zaprzeczyć, że w królewskiej grze występuje element rywalizacji i wysiłku – choć umysłowego – oraz wymierny efekt działań w postaci wyniku, czyli wszystko to, z czego sklada się sport. Skoro podstawową kwestię mamy już rozstrzygniętą, zastanówmy się, jakie są filary szachowego mistrzostwa. W moim przekonaniu mamy do czynienia z czterema komponentami. Pierwszy z nich to z pewnością talent. Ów absolutny „słuch szachowy” – rozumiany jak najszerzej, tzn. intelekt, charakter, zdrowie, aspiracje, ambicje, itp. Pokutuje opinia, że talent to zaledwie 10 % przyszłej kariery. Nie zgadzam się. Wbrew pozorom wielu zdolnych ludzi nie osiąga szachowych szczytów i to nie tylko z uwagi na niewystarczający wkład pracy. Wszystkie składowe talentu powinny występować w odpowiednich proporcjach, a z tym – jak wiemy – bywa różnie. Na swój prywatny użytek przyjąłem, że talent to 40 % sukcesu.Drugie tyle, w moim rozumieniu, to chęć do pracy. Właśnie – chęć! Naturalna pasja szachów, dociekanie istoty problemów wynikających na szachownicy, zgłębianie możliwości drzemiących w figurach. To rzadki dar. Przecież już od najwcześniejszych lat uczą nas w szkołach zupełnie inaczej. Uczą na klasówkę, sprawdzian, egzamin, na odpowiedni dzień i godzinę, na stopień... Powszechnie wyznawana przez uczniów teoria trzech „z”: zakuć, zdać, zapomnieć – zbiera niestety obfite żniwo.Pozostałe 20 % rozdzielam równomiernie pomiędzy postawę rodziców i środki materialne. O rodzicach na łamach „Przeglądu” pisałem już kilkakrotnie. Ich rozsądne, zdrowe zainteresowanie rozwojem kariery szachowej swojej pociechy jest nie do przecenienia. Niestety, jakże często mamy do czynienia z rodzicielami, o których śmiało możemy powiedzieć, ze należą do KOR-u (Komitet Oszalałych Rodziców). Zapewne szanowni Czytelnicy znają takie przypadki w swoich środowiskach.No i jeszcze pieniądze. Napoleon zwykł mawiać, że do wygrania wojny potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy... Bez wątpienia duże możliwości finansowe sprzyjają rozwojowi kariery – specjalistyczna opieka trenerska, dostęp do materialów szkoleniowych i informacji, intratne turnieje szachowe – to wszystko kosztuje, tym nie mniej, brak takowych możliwości nie przekreśli prawdziwego talentu, bez reszty zaangażowanego w studiowanie szachowych arkanów. Powiadają, że kiedy uczeń jest gotów – pjawia się mistrz. Coś w tym jest, niejeden doświadczony trener spotykając na swojej drodze „perełkę”, wesprze ją w żmudnym procesie szachowej edukacji. Zaznaczam, że powyższe przemyślenia mają jak najbardzie subiektywny charakter i Czytelnik może mieć na ten temat zupełnie inne zdanie. Kończąc, zapraszam do dyskusji.
Andrzej Modzelan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz