sobota, 17 stycznia 2009

W pierwszą rocznicę śmierci Roberta Fischera

Dziś mija pierwsza rocznica śmierci największego geniusza szachów - mistrza świata, amerykańskiego (islandzkiego) arcymistrza Roberta Fischera. Na jego grobie w Rejkiawiku (Islandia) wciąż pojawiają się świeże kwiaty.
Jego rodacy, amerykanie w ostatnich latach jego życia stworzyli mu prawdziwe piekło. Chcięli go zamknąć na długie lata w więzieniu za to, że rozegrał rewanżowy mecz z Borysem Spasskim w objętym embargiem Belgradzie. Dopiero władze Islandii (w 1972 roku w Rejkiawiku wywalczył tytuł mistrza świata) udzieliły mu schronienia. O mały włos byłby pierwszym człowiekiem od średniowiecza, który za grę w szachy poszedłby do więzienia. Niech żyje amerykańska demokracja??


Takie "czarne" grafiki krążył po świecie po aresztowaniu Bobby'ego ściganego amerykańskim listem gończym na lotnisku w Tokio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz