poniedziałek, 14 grudnia 2009

Bogart, szachy, psy i ... picie


Na blogu Hindy Śledziewski znalazłem ciekawą anegdotkę:

Humphrey Bogart był jednym z tych fanatyków szachów Hollywoodu, którzy popierali szachowego ducha. Był też dość poważnym graczem, mniej więcej o sile kandydata. Chociaż nie mógł pokonać w kilku próbach grającego na ślepo Koltanowskiego, był w stanie zremisować w symultanie z Reshevskim – a Reshevsky był bardzo skutecznym graczem symultan, który nigdy nie lubił oddawać nawet pół punkta.
Historia mówi, że właściciel restauracji w Hollywood, Mike Romanoff, wielokrotnie pokonał Bogarta. Gdy Bogart wyjechał, zadzwonił do Romanoffa i zaproponował mu partię przez telefon. Romanoff przyjął wyzwanie i szybko przegrał. Jaki był sekret Bogarta? W czasie partii miał przy sobie Hermana Steinera, ówczesnego mistrza USA, który wykonywał za niego posunięcia.
W jednej z biografii Bogarta odnotowano, że oceniał swoich przyjaciół według tego, jak dobrze mogli pić i jak dobrze grali w szachy.
Kochał też psy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz