wtorek, 2 sierpnia 2011

Postawa godna szachisty

Czyżby cola z tego "sklepu"
Stasiowi nie smakowała?
Swoimi zawodnikami niby nie wypada się chwalić. Oni odpowiednią postawą i wynikami powinni świadczyć o tym, z kim się zadają. W tym wypadku jednak powinienem. Po pierwszej rundzie mistrzostw Polski do lat 10. w szachach szybkich Staś Woszkowski (pierwszy raz startował w takiej imprezie) przyszedł do mnie i powiedział, że go źle skojarzono. Na pytanie - dlaczego, odpowiedział, że partię przegrał a ma wpisane zwycięstwo. Dlatego miał grać na wysokim stoliku.
Poprosiłem Stasia, by poszedł do sędziego i wyjaśnił sprawę. Natychmiast obrócił się na pęcie i zaczął się przedzierać się przez tłum. Gdy dotarliśmy do arbitra (wpisywacza wyników) okazało się, że jest już także przeciwnik mojego juniora i "temat" błyskawicznie się wyjaśnił. Sędzia się pomylił, ale zmienił wynik i poprawił kojarzenie.
Sędzia nie powinien się mylić - za to bierze pieniądze - ale bywa, że to robi. Jednak postawa dziecka jest godna nadania mu miana SZACHISTY. To jest niepisany kodeks, że jakiekolwiek nieetyczne zachowania godzą w honor samych szachów. Tego mnie uczyli starzy łódzcy mistrzowie. Dla mniej biegłych w historii wymienię: Kazimierz Makarczyk, Horst Podolski, Wiktor Matkowski, Jan Gadaliński, Andrzej Łuczak. I jeszcze dodam, że to nie byli mistrzowie, którym nadał ktoś taki tytuł, choć nadał. TO BYLI MISTRZOWIE.