wtorek, 24 stycznia 2012

Konikowski broni Długosza


autor: Sławomir Łuczyński

Polacy w austriackiej bundeslidze

W dniach 20-22 stycznia 2012 odbyły się kolejne rozgrywki austriackiej ligi z udziałem trójki polskich arcymistrzów: Bartosza Soćko, Mateusza Bartla i Rafała Antoniewskiego.
Dokładne wyniki:
Dużą kontrowersję wywołała informacja Krzysztofa Długosza na „Szacharni”: niedziela, 22 stycznia 2012. To była chyba największa niespodzianka (dla nas in minus) austriackiej Bundesligi
Dalej jestem pod wrażeniem, że do wielu polskich szachistów jeszcze nie dotarło to, że żyjemy obecnie w innym kraju. Czasy PRL już dawno minęły! Polska jest w pełni demokratyczna i mamy wolność słowa!
Krzysztof Długosz – jako publicysta – zwrócił tylko uwagę na fakt porażki mistrza Polski ze słabszym przeciwnikiem. Ataki na niego to zwykła głupota ludzi żyjących jeszcze w innych realiach!
Sam publikuję też przegrane partie naszych gwiazd nie po to, aby kogoś wyśmiać, ale w myśl zasady „Uczymy się na błędach”. Podobnie w moich tekstach zwracam uwagę na sukcesy i niepowodzenia polskich szachistów. Tak jest we wszystkich dyscyplinach sportowych na całym świecie. Tylko w naszych szachach panują paranoiczne zwyczaje: „Kto nie jest z nami, ten jest naszym wrogiem”.
Jako publicysta staram się obiektywnie przedstawiać obraz polskich szachów. Nie będę fałszować faktów tylko po to, aby przypodobać się działaczom Polskiego Związku Szachowego. Podobnie czyni to Krzysztof Długosz i inni publicyści, dla których cenniejszy jest osobisty honor, niż dobre układy z tymi, którzy preferują stare komunistyczne hasła „Propagandy sukcesu”!
Powracam jeszcze krótko do partii Sebenik – Bartel. Mistrz Polski przegrał ten pojedynek wskutek wyboru słabego wariantu. Trudno jest bronić gorszych pozycji, jeśli nie rozegrało się optymalnie fazy debiutowej.
Na mojej stronie w temacie Teoria i praktyka zamieściłem krótkie uwagi do tej partii(Sebenik-Bartel).
Komentarz:
Dziękuję Panie Jerzy za obronę, ale tak na prawdę nie ma się przed kim bronić. Ludzie myślący, że jak przegraną pozamiata się pod dywan, to jej nie ma - są delikatnie mówiąc, "przewrażliwieni" na temat swój lub swoich kolegów. Dzięki temu są w miejscu, gdzie są i ani na krok nie pójdą do przodu. Jest to ich sprawa i nam "starym" nic do tego. Ważne jest by młodzi nie szli tą drogą i to jest cel mojego pisania. Pana pewnie też.
Kilku "tchórzów-anonimów" zarzuca mi, że nie chwalę Polskiego Związku Szachowego. W związku z tym, że staram się nie nudzić Czytelników Szacharni - nie chwalę, bo związek czyni to za trzy związki. We wszelkich publikacjach słodycz leje się strugami - choćby sprawozdanie z działalności, wywiad prezesa dla Rzeczpospolitej itd. Jak jest na prawdę - każdy widzi.
A tak właściwie za co chwalić?
- za zorganizowanie wyjazdu juniorów do Albeny?
- za nie wzięcie Darka Świercza na drużynowe ME?
- za szkalowanie w swoich juniorów w mediach?
- za organizację MP juniorów w szachach szybkich i błyskawicznych?
- za nie działające transmisje internetowe z oficjalnych turniejów związku?
- za brak startów Radka Wojtaszka i Moniki Soćko w super turniejach?
- za zganianie winy za słabszy start juniorów na wszystkich, tylko nie na siebie?
- za "olanie" rankingu w szachach szybkich i błyskawicznych?
Mógłbym tak długo, ale zdaje mi się, że piszę na Berdyczów! 

4 komentarze:

  1. Każda krytyka ma sens, jeśli jest merytoryczna. Dlaczego pan Konikowski nie krytykuje władz niemieckiej federacji szachowej? Przecież na internecie wiele razy można było czytać o konfikcie na linii zawodnicy (Naiditsch) - federacja (Boensch). Czyżby Pan Konikowski nic o tym nie słyszał? A może boi się narazić swojej (niemieckiej)federacji?

    OdpowiedzUsuń
  2. A dlaczego Pan Konikowski ma krytykować niemiecką federację w języku polskim? A może czuje się bardziej związany z polskimi szachami? Nie pomyślałeś o tym, tchórzliwy anonimie? I dlaczego się ukrywasz, grozi Ci coś? Może panowie Długosz i Konikowski naślą na wszystkich anonimów jakieś bojówki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdumiewające jest, że nikt z "tchórzów-anonimów" nie odnosi się do meritum sprawy, czyli ewidentnych porażek związku wymienionych w moim komentarzu, tylko próbuje czynić osobiste wycieczki do Pana Konikowskiego.
    Dyskusja na tym poziomie dobitnie świadczy o intencjach "tchórzy-anonimów". Opluć i uciec!!
    Oczywiście, takich komentarzy więcej nie będę publikował. Niech piszą sobie po płotach!!

    OdpowiedzUsuń
  4. I słusznie Panie Krzysztofie. Trochę mnie dziwi że do tej pory Pan wciąż publikuje wypowiedzi anonimowych.

    OdpowiedzUsuń