niedziela, 13 maja 2012

Z bloga Krzysztofa Jopka. Kasa, kasa, kasa...


"Panie, zrzuć się Pan na arcymistrza, czyli o podziale nagród finansowych w rapidach"
Już w wieku dziewiętnastym Karol Marks podczas tworzenia zrębów teorii walki klasowej był przekonany, że byt określa świadomość. Ujmując tę myśl prościej: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i, wypowiadając mój pogląd na temat finansowania, a właściwie podziału puli nagród w turniejach szachów aktywnych, będę wyrazicielem siebie, swojego punktu siedzenia. Sądzę jednak, a nabierałem stopniowo takiego przekonania po licznych dyskusjach z szachistami na turniejach, moją myśl podziela znacznie więcej fanów gry bezpośredniej.
 Chodzi mi mianowicie o taką sytuację, w której organizatorzy tworzą trzy, cztery nagrody główne, plus jedną, dwie nagrody dla juniorów i liczą na niezłą frekwencję w zawodach. Znaczny procent szachistów grających w "rapidach" jest już poza wiekiem juniorskim oraz nie ma szans (z uwagi na umiarkowaną siłę gry) na nagrody główne. Teraz już tak czysto materialnie, żeby moi Czytelnicy nie myśleli, że autor taki "odrealniony" w większości swych tekstów i nie widzi krawężnika o który się co i rusz potyka. Policzmy więc. Wybierając się na turniej szachów aktywnych samochodem z kolegą muszę dać mu około 25- 30 zł na benzynę, do tego płacę wpisowe w tej samej wysokości. A więc taka eskapada kosztuje mnie w okolicach 60 - 70 zł. Są to przeciętne kwoty, gdyż wysokość puli wydanej uzależniona jest od odległości turnieju od miejsca zamieszkania. Organizator nie przewiduje dla mnie oraz przeciętnie 50 % płacących wpisowe szachistów choćby dwóch nagród, o które mógłbym powalczyć i mieć jakieś tam widoki na zwrot kosztów. Tak więc, przeciętnie ponad połowa uczestników robi "ściepę" na nagrody główne i nic z tego nie ma. Chciałem podkreślić, że mówię o tych turniejach, w których nie ma nagród w grupach.
A co by było, gdyby po prostu ta grupa, która nie ma szans na cokolwiek została w dniu turnieju w domu? Ile organizatorzy mieliby wtedy uczestników? Dwudziestu? Tylko pragnienie spotkania i gry bezpośredniej sprawia, że wielu wraz ze mną, bez względu na koszty, wybiera się choć wie, że nic z tego nie będzie mieć. Sprawa organicznie sprzyja "wielogłosowi". 2400 elo powie mi: to się naucz grać tak jak ja, a będziesz jeździł i zgarniał nagrody główne! Jakiś 1935 elo wykrzyknie: Autor ma rację! Po jasny gwint dokładać do tego interesu!? Co to, nie ma playchessa czy kurnika? Inny powie: przecież koszty wydane na turniej są dobrze zainwestowane, wszak możemy bezpośrednio porywalizować, a tego nie zastąpi nic. I ... każdy z nich ma rację! A ktoś kiedyś powiedział, że prawda jest jedna;).
Mnie chodziłoby o taką rzecz, aby organizatorzy sensownie rozkładali nagrody, mając na uwadze tych, których jest najwięcej, czyli zawodników "środka" oraz juniorów. To przecież ta grupa tworzy w znacznej mierze to wydarzenie.
Takich turniejów pod tytułem "zrzućta się chłopy na arcymistrza" jest już coraz mniej ale jest ich jeszcze niemała ilość. A co do nagród to będąc kreatywnym za tanie pieniądze można tą grupę środka bez problemu docenić. Mając przeznaczone do 100 zł. kupuję trzy, cztery książki szachowe i problem nagród wydaje się rozwiązany. Ciekaw jestem waszych głosów, jak widzielibyście najbardziej sprawiedliwy podział nagród w jednodniowych rapidach?

7 komentarzy:

  1. Panie Krzysztofie ma Pan całkowitą rację. Ja już nie jeżdżę na takie turnieje szkoda pieniędzy. A poza tym mam dość sponsorowania tych samych zawodników. Jeszcze kilka lat temu w Lubuskiem było organizowanie Grand Prix w którym podział na kategorie był bardzo szeroki i było o co walczyć. Teraz wolę zostać w domu a pieniądze wydać chociażby na dobrą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pan Krzysztof ma całkowitą rację. Wielu organizatorów jednodniowych turniejów nie bierze pod uwagę graczy średnich. Poza tym mnie osobiście znudziło się sponsorowanie w kółko tych samych panów. Za zaoszczędzone pieniądze mogę sobie kupić sobie jakąś ciekawą książkę szachową lub wydać te pieniądze na dowolny inny cel. Wrócę do gry w takich turniejach gdy będzie w nich dla takich jak ja średniaków o co powalczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby nie być źle zrozumianym, to nie chodzi mi o jakiś "tępy" materializm. Przecież na długie turnieje i "rapidy" jeżdżę już prawie 10 lat! Jakby to podliczyć, to wychodzi mi, że koło 7-8 tys. zł. już wydałem. Znam miejsca, gdzie grają sprzętem z epoki kamienia łupanego - jestem w stanie jak tylko napiszą, że nie ma nagród w turnieju, a pieniędze z wpisowego przeznaczą na zakup sprzętu pojechać tam, płacąc wpisowe "za dwóch". Chodzi mi o to, że wydarzenie szachowe tworzą zawodnicy przeciętni i słabi na równiz profesjonałami i organizatorzy zupełnie pomijają fakt, że bez tych, tak licznych uczestników turniej będzie można rozegrać w małej salce, a nie na dużych salach sesyjnych, czy salach gimnastycznych. Znam jednego szachistę (już właściwie nie szachistę, bo zrezygnował z gry praktycznej) który mi powiedział tak: "Krzysiek ja kończe z szachami, bo tylko do tego dokładam i dokładam. Nagrody są coraz niższe, jeżdże, bulę kase a rzadko gdzie ktoś pomyśli o nagrodach na moją miarę. Z jakiej paki ja mam do tego ciągle dokładać?" Nie miło było mi tego słuchać, bo parę lat "włóczyliśmy się" po turniejach po całej Polsce (nawet na rowerach!) i fajnie się z nim jeździło, ale dał sobie spokój z grą. Znam więcej takich przypadków. A wystarczy tylko trochę, odrobinę pomyśleć i nagrody mogą być rozłożone "z głową". Ale nie mam tej mocy aby wniknąć w to, o czym myśli organizator podczas oraganizowania turnieju...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Śląsku Cieszyńskim, konkretnie w Goleszowie od wielu lat organizowane są turnieje Grand Prix z tempem P15, gdzie organizator oprócz tego, że stara się przyciągnąć graczy z bardzo wysokim rankingiem, promuje dodatkowo graczy słabszych. Tworzy kilka rożnych kategorii, w których przyznaje różne (całkiem fajne) nagrody i to w zakresie zarówno różnych przedziałów wieku jak i rankingu. Gorąco polecam (link: http://www.chessarbiter.com/turnieje/2012/ti_283/). Po prostu prmouje szachy !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może "trochę" poczytają i dojdą do rozumu. Bunt "małych" przeciwko organizatorom - czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Poza tym taka oto zagadka dla organizatorów, jeśliby ktoś pomyślał, że tak łatwo dobrze podzielić nagrody: wiadomo, że w każdej części Polski (na świecie to równiez jest praktykowane) jest conajmniej kilku szachistów, którzy zostali na "dwójce" a grają na 2200 i nawet więcej.Celowo nie grają w klasykach, żeby nie zrobić wysokiego elo i wolą jeździć na rapidy i brać nagrody do 1600 1800 i 2000. No i jak ułożyć nagrody?Dla elo ruchomego?? No to dyskryminujemy wtedy tych co mają II kat. a nie są ukrytymi kandydatami jest ich przecież przecież więcej. Trudno o dobrą radę na to tak na pierwszy rzut oka. Może ma ktoś jakiś pomysł??

    OdpowiedzUsuń
  7. Z ciekawym systemem nagradzania spotkałem się na turnieju w niemczech.Oprócz kilku głównych nagród organizator nagradzał za rankingi oraz za każde miejsce rozpoczynające kolejną dziesiątkę czyli 11-te,21,31 etc..Ciekawy system nagradzania mają również organizatorzy turnieju w Zelowie :
    http://www.lks-zelow.com/Szachy/pliki/pisma/XXII_wyniki.pdf
    W tym roku startowało 132 zawodników!
    Pozdrawiam M.S.

    OdpowiedzUsuń