środa, 15 sierpnia 2012

Grecja, Polska: Trener i opiekun Leniart w Atenach czyli nowa myśl trenerska PZSzach

Osiągnięciem Klaudii w Atenach
była norma WIM
Zastanawiałem się nad nie najlepszym, delikatnie mówiąc, startem naszej dwójki zawodników Klaudii Kulon i Marcela Kanarka na mistrzostwach świata do lat 20 w Atenach. Szczególnie zawiodła mnie Klaudia, dla której był to ostatni poważny turniej w roli juniorki. Na "Królowych szachów" pisałem o jej fatalnych partiach granych na poziomie początkującej zawodniczki przeplatanych dobrymi grami z mocnymi przeciwniczkami. Tak jakby grały dwie zawodniczki. Nie wiem, co jest powodem takich zachowań, ale wielka szkoda tego turnieju, bo mogło być znakomicie. Klaudię obserwuję od "małej dziewczynki" i wiem, że tkwi w niej olbrzymi niewykorzystany potencjał, jednak to ona musi podjąć decyzję o swojej przyszłości. To jest ostatni dzwonek, by stwierdzić - czy szachy były tylko dziecinną przygodą, czy będą jej przyszłością. Jako juniorka, Klaudia była chwalona i rozpieszczana. Teraz stanie się jedną z wielu przeciętnych seniorek, których nikt nie będzie zauważał.
Marcela Kanarka nie znam osobiście, ale oglądałem kilka turniejów, w których grał. Jest to zdolny junior posiadający sporą wyobraźnię szachową, ale jak zwykle w Polsce, jest źle prowadzony. Nie gra w turniejach z silnymi przeciwnikami, nikt go nie nauczył wygrywać "na zawołanie" ze słabszymi. Skromy repertuar debiutowy jakim dysponuje, nie jest "przystosowany" do grania na mistrzostwach świata, gdzie trzeba wygrywać a nie nie przegrywać. Marcel też jest przed trudną decyzją wyboru - szachy czy normalne życie.

To byłoby wszystko o zawodnikach, ale nie byłbym sobą, gdybym nie zauważył prawdziwego novum w wykonaniu kierownictwa Polskiego Związku Szachowego odpowiedzialnego z naszą młodzież szachową. Ten pomysł należy opatentować, bo chyba nigdzie na świecie tak jeszcze nie robiono. Jako opiekuna naszej dwójki juniorów (już pełnoletnich) wysłano do Aten ich kolegę, zaledwie kilkanaście miesięcy starszego Arkadiusza Leniarta. Leniart do Grecji pojechał chyba jako noszący walizki, bo o jego dokonaniach szkoleniowych jakoś nie słyszałem. Zresztą na samym turnieju było widać fatalne przygotowanie do partii - szczególnie u Klaudii. To jest wręcz nieprawdopodobne, by związek tak postępował. Po prostu zafundował szesnastodniowe wczasy w Grecji osobie kompletnie nieprzydatnej zawodnikom. No nie, byłbym niesprawiedliwy, Leniart był nadwornym fotografem (zdjęcia na stronie PZSzach). Czyżby w Polsce nie było normalnych trenerów, którzy wcześniej popracowaliby z zawodnikami a na mistrzostwach przygotowali ich do poszczególnych partii? Wyobraźcie sobie taką sytuację: siatkarze Rosji jadą na olimpiadę a ich trenerem zostaje kontuzjowany kolega. W księdze absurdu sportowego - pierwsze miejsce.
Przecież turniej w Atenach to najważniejsza impreza juniorska na świecie! To nie jest już brak umiejętności kierownictwa PZSzach, to nie jest nawet amatorszczyzna. To jest marnowanie związkowych pieniędzy, by nie powiedzieć więcej.
Jest jeszcze jedno możliwe rozwiązanie tej nieprawdopodobnej sytuacji. Arkadiusz Leniart do Aten pojechał za własne pieniądze na wczasy. Przypadkowo spotkał tam Klaudię i Marcela. Zaopiekował się polskimi juniorami, porobił im nawet zdjęcia a  ten Długosz się czepia! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz