Krzysztof Jopek |
K.J: Mateusz, na koniec podziel się jeszcze ze mną i kibicami planami startów, które masz do końca tego roku. Co zamierzasz tuż po Olimpiadzie i w ostatnich miesiącach tego jubileuszowego, rubinsteinowskiego roku?
M.B: Po Olimpiadzie zagram polską ligę, bo na wrzesień przewidziano dwa zjazdy, czyli razem 6 partii. Następnie, wraz z Radkiem Wojtaszkiem, jedziemy na Klubowy Puchar Europy do izraelskiego Eilat w barwach drużyny z Nowego Boru. Bronimy na tej imprezie sensacyjnego trzeciego miejsca, a że się wzmocniliśmy Navarą i Sasikiranem (nasz skład wygląda teraz tak: Wojtaszek, Sasikiran, Navara, Laznicka, Bartel, Hracek) to znowu możemy powalczyć. Krótko potem, polecę na Memoriał Czigorina do St. Petersburga, a potem zapewne zagram coś jeszcze, ale nie jest to do końca rozstrzygnięte. No i oczywiście rozpoczną się ligi - niemiecka i czeska - więc parę weekendów spędzę na graniu w tych rozgrywkach.
Komentarz Szacharni:
Ta wypowiedź (chyba autoryzowana?) dobitnie świadczy o podejściu aktualnego mistrza Polski do szachów. Ligi, ligi, ligi, Memoriał Czigorina (tu wielki plus!!) i coś tam jeszcze niesprecyzowanego. Tu perę euro, tam parę euro i jakoś się kręci. Tam ogramy zawodnika "2400", zremisujemy z "2600", utrzymamy ranking i mamy miejsce w kadrze.
Zawodnicy mający ambicje (walczący o jak najwyższe miejsce - o lepsze granie w SZACHY!!) "kombinują", jak by się odegrać na tych, którzy ich potwornie zlali. Mistrz Polski bezwarunkowo pogodził się z przegraną w Dortmundzie i nawet nie próbuje tego robić. Stwierdza, że to inny świat, do którego się nie nadaje. Smutne to, ale prawdziwe.
... O roku Akiby Rubinsteina zapomniano w ogóle.
Kliknijcie link i przeczytajcie cały wywiad: http://psychologiaiszachy.blogspot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz