Remisy zabijają szachy. To nie jest ani mój wymysł, ani nawet byłego mistrza świata FIDE Rustama Kasindzhanova. Wiedzą o tym wszyscy. Szczególnie te bez gry, powodują odpływ od szachów sponsorów, organizatorów i przede wszystkim kibiców, nie mówiąc już o mediach. Np. w tenisie ziemnym są ogromne pieniądze, transmisje telewizyjne meczów, tłumy kibiców na kortach, szpalty w gazetach - dlaczego? Bo nie ma remisów. Każdy pojedynek jest rozstrzygnięty. Wygrywa Nadal, albo Federer, albo Kowalski. Jest wygrany i pokonany. Jeden się cieszy, drugi płacze. Są emocje, są pieniądze, są kibice i media. To jest proste.
Po dziesięcioruchowych remisach wszyscy są wściekli, ale winni są wyłącznie zawodnicy, którzy patrzą tylko na "kasę" i jednocześnie kopią pod sobą dołki, bo jeszcze trochę i nikt nie wyłoży złamanego grosza na szachy.
Rustam Kasimdzhanov w liście otwartym zaproponował, by znieść remisy w partiach granych tempem klasycznym. Polegać to ma na tym, że zawodnicy grają np. po dwie godziny. Jeśli padnie remis, zamieniają się kolorami i grają po 20 minut - remis, znów zamieniają się kolorami i po dziesięć minut itd. do skutku. Ktoś w końcu wygra otrzymuje 1 punkt, przegrany 0. Ja bym to jeszcze ulepszył o Armagedon systemem amerykańskim. Zawodnicy sami określają , ile chcą mieć czasu (oczywiście musi istnieć górny pułap). Kto da mniej, ten ma remis for (przy remisie - wygrywa) i wybiera kolor.
Ostatnio rozmawiałem z Andrzejem Filipowiczem na temat założeń zbliżającego się wielkimi krokami 82. Kongresu FIDE w Krakowie. Tam właśnie będzie się rozstrzygać, na jaki sposób gry (tempo) położy główny nacisk Międzynarodowa Federacja Szachowa. Myślę, że głos Rustama będzie tam znaczący. Trzeba bronić szachy przed samymi szachistami (cwaniakami). Jadą oni na turniej, między sobą remisują, słabszych ogrywają i zabierają "kasę". Nikt tego nie chce oglądać. Ja jestem za głosem Kasimdzhanova.