Krzysztof Długosz - Pozwolisz, że zanim przejdę do mistrzostw Europy, wyprostuję żart z pierwszego kwietnia. Pozwoliłem sobie wymyślić mecz towarzyski Anand – Wojtaszek. Nikt oczywiście się na to nie nabrał, ale czy to jest w ogóle realne? Rustamovi Kasimdzanovovi ostatnio się to udało. Co trzeba zrobić, by mistrz świata przyjechał do Polski?
|
GM Radosław Wojtaszek |
Radosław Wojtaszek - Oczywiście idee tego meczu słyszałem już nieraz. Na pewno nie jest to niemożliwe, przy odpowiednim wsparciu sponsorów potrzebny jest termin, który odpowiadałby Vishemu i wtedy taki mecz pokazowy mógłby się odbyć.
KD. - Ucząc małe dzieci grać w szachy, mówię im, że jest tylko jedno dobre miejsce w turnieju – pierwsze. Ty zająłeś drugie w mistrzostwach Europy. Jak to oceniasz?
RW. - Podobno najgorsze jest 4, kiedy zostaje się bez medalu. Na pewno nie mam zamiaru rozpaczać z braku złotego medalu, będę się cieszył srebrem. Jest to moje największe osiągnięcie, a także był to mój najlepszy turniej pod względem czysto szachowym, ponieważ żadnej partii nie miałem kłopotów, a wygrane z Hrackiem i Nisipeanu były na pewno jednymi z lepszych partii w mojej całej karierze. Cieszy mnie także fakt, że mimo niepowodzenia w 1 rundzie potrafiłem się dość szybko podnieść, co na pewno cieszy w kontekście Pucharu Świata, gdzie odporność nerwowa będzie bardzo istotna.
KD. - Te mistrzostwa we Francji były – moim zdaniem – trochę nudne. Wiele partii kończyło się po kilkunastu posunięciach. Prawdziwą ozdobą była gra Judit Polgar i od czasu do czasu, Radosława Wojtaszka?
RW. - Od zawsze w ME padają i będą padać szybkie remisy, szczególnie w ostatnich rundach, kiedy zawodnicy chcą sobie zapewnić awans do PŚ. Nie sądzę jednak, żeby można je nazwać nudnymi, bo w każdej rundzie było wiele ciekawych partii i to nie tylko granych przez Judit, czy przeze mnie.
KD. - Czy w ostatniej rundzie, gdyby Cię skojarzono z Judytą (taki scenariusz wymyśliłem), grałbyś „na noże”?
RW. - Ciężko zakładać jakikolwiek scenariusz, wszystko zależy od wyboru debiutu, od nastawienia przeciwnika. Białe w ostatniej rundzie ze Svidlerem to, wbrew pozorom, nie było złe kojarzenie. Ogólnie na partię szedłem z nastawieniem, żeby starać się grać normalnie. Wiedziałem, że remis daje mi medal, a gdy na pierwszej desce padł remis to jasne było, że zwycięstwo da złoto. Z drugiej strony w przypadku porażki wypadłbym daleko poza podium. Co do samej partii, to Svidler zaskoczył mnie wyborem debiutu, później starałem się zagrać trochę bardzo ambitnie i dlatego też odrzuciłem możliwość szybkiego powtórzenia pozycji. Nigdy jednak tak naprawdę nie miałem szans na konkretną przewagę, dlatego partia dość szybko skończyła się remisem i srebrem.
KD. - Twoja partia ze Zbynkiem Hrackiem powinna trafić do podręczników szachowych. Było to domowe przygotowanie, czy pomysł przy szachownicy?
RW. - Ten wariant analizowałem jeszcze w 2007 r. Udało mi się znaleźć bardzo ciekawą ideę, którą dopracowałem bezpośrednio przed partią. Uzyskałem bardzo obiecującą pozycję z ogromną rekompensatą za ofiarowaną jakość, a do tego mój przeciwnik dość szybko potem się pomylił. Ta partia dała mi dużo pewności przed dniem wolnym i decydującymi rundami.
KD. - Wielu w Polsce uważa, że Wojtaszkowi „udało się” zrobić ranking +2700 i szybko to pogubi. A tu niespodzianka – 2812!! Kiedy to będzie Twój stały ranking?
RW. - 2812 to ranking na poziomie Vishego, Carlsena czy Aroniana, czyli ścisły, światowy Top. Do tego jeszcze dużo mi brakuje i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się go osiągnąć. Z drugiej strony nie jest tak źle jak usiłują niektórzy sugerować, skoro potrafiłem utrzymać się na 2700 mimo zagrania dość słabo na turnieju Tata Steel i podczas MP. Po ME wrócę w okolice mojego życiowego rankingu(2726) i postaram się go przekroczyć w najbliższej przyszłości.
KD. - Kiedy zagrasz mecz o mistrzostwo świata? Mam nadzieję, że „kręcenie się” koło trzydziestego miejsca na świecie nie do końca Cię satysfakcjonuje.
RW. - Mecz o MŚ to zbyt odległa perspektywa, o ile w ogóle realna. Póki co staram otrzymać się na obecnym poziomie, tj. 20-30 miejsce na liście. Oczywiście nie jest to szczyt moich marzeń i jak najszybciej będę chciał dalej progresować tak wysoko jak będzie to możliwe. Trzeba przyznać, że od pewnego czasu mam też do tego odpowiednie warunki, bo wspiera mnie PZSzach i miasto Kwidzyn, którym przy tej okazji chciałbym za to podziękować.
KD. - Dlaczego nie grasz w super–turniejach? Czy może to jest brak profesjonalnego menedżera?
|
Start w Tata Chess Steel "B" w Holandii |
RW. - To nie jest prosta kwestia. Super-turnieje są dla super-zawodników, czyli Top10, a ja do nich nie należę. Do tego moje nazwisko nie jest jeszcze aż tak bardzo rozpoznawalne jak innych zawodników o podobnym rankingu. Brak dobrych turniejów to także ogólny problem dla zawodników 2700, ale spoza Top10, którzy nie mają zbyt wielu okazji do gry z najlepszymi, a gra z zawodnikami 2600 nie jest już tak atrakcyjna i mało rozwojowa. Reasumując, muszę zyskać na rankingu, co w połączeniu z v-ce Mistrzostwem Europy daje nadzieję, że zacznę otrzymywać zaproszenia na największe turnieje.
KD. - Ty pomagasz mistrzowi świata a kto na co dzień z Tobą pracuje?
RW. - Przez cały czas mam kontakt z Vishym i innymi sekundantami, natomiast od pewnego czasu, w tym praktycznie cały czas podczas ME, pomaga mi Grzesiek Gajewski, co jak widać przynosi niezłe efekty.
KD. - Na co przeznaczysz nagrodę za srebro w Aix-les-Bains?
|
Jedyne zdjęcie Radka, które udało mi się znaleźć.
Widocznie organizatorzy nie wierzyli w jego sukces. |
RW. - Od dłuższego czasu planuję zakup mieszkania w Poznaniu, więc wygrana to dodatkowe kilka metrów.
KD. - Radku, spróbuj się ustosunkować do listu protestacyjnego Paco Vallejo Ponsa. Jak to się skończyło i czy odniosło jakiś skutek. Zawieszony przez francuską federację Feller grał całe mistrzostwa a Hiszpan zaczął całą akcję, gdy przyszło mu właśnie z nim grać.
RW. - Cała sprawa jest przykra przede wszystkim dlatego, że uderza w szachy robiąc tym samym bardzo złą reklamę. Jest to też precedens, bo nigdy nikt nie został oskarżony tak poważnie o oszustwo na tak wysokim
szczeblu. Co do tej konkretnej sytuacji, z tego co wiem, Feller mógł grać w ME, bo został skazany przez związek, ale apelacja jest w trakcie rozpatrywania, dopiero po niej zawieszenie jest ważne. Trzeba więc
poczekać na dalszy rozwój sprawy, dodam tylko, że jeśli jest on winny to powinien dostać największą możliwą karę, która mogła by być pewną przestrogą dla potencjalnych naśladowców. List, który zainicjował
Vallego popieram, choć niezbyt podoba mi się jego forma, bo powinien powstać przed ME, a nie dopiero jak zainteresowany zawodnik grał z Fellerem.
KD. - Dziękuję pięknie za wyczerpujące odpowiedzi i oczywiście na Szacharni będę uważnie śledził Twoje dalsze podboje szachowe. Wierzę, że moje "wydumane" scenariusze w Twoim wypadku się sprawdzą, czego Ci bardzo życzę.