W tym momencie został przerwany jedyny półfinał mistrzostw Polski seniorów w szachach. Jeśli dobrze pamiętam, to po ośmiu lub dziewięciu rundach. Turniej odbywał się w Częstochowie. Rano w niedzielę zapytałem podpułkownika LWP Zygmunta Piocha, arcymistrza w grze korespondencyjnej - czy mam wracać do jednostki ? On na to, że nie wie. Z Tomkim Górniakiem zwiedziliśmy gród Paulinów. Widok był paskudny. Sala gry zamknięta na amen. Łzy w oczach Roberta Batora, który za chwilę miał wyjechać do Szwecji (notabene, przy pierwszej okazji prysnął tam z Groningen). Nieliczni ludzie przemykali się ukradkiem po ulicach. Z hotelu niepostrzeżnie "wybyli" wszyscy szachiści. Życie szachowe zamarło w całej Polsce. Ja, oczywiście wróciłem do Bydgoszczy - do wojska, Tomek do Słupska, ale czołgi jeszcze długo stały na dwudziestostopniowym mrozie. Do wiosny.
To było 13 grudnia 1981 roku.
Czy było wato ogłaszać ten stan ...?!