niedziela, 26 listopada 2017

Ratujmy szachy!! Mój pomysł na likwidację remisów!

W trakcie zakończonego już (całe szczęście) turnieju na Majorce pozwoliłem sobie napisać, że to wielki wstyd dla szachów (http://szacharnia.blogspot.com/2017/11/wielki-wstyd-dla-szachow-na-majorce.html). Chodzi o totalne olanie przez czołowych szachistów świata organizatorów, sponsorów a przede wszystkim kibiców poprzez bezczelne remisowanie (większość "pojedynków" w ostatniej rundzie kończyła się w okolicy 20. posunięcia). Na Facebooku rozwinęła się bardzo ciekawa dyskusja, co zrobić, by "zmusić" szachistów do gry!!
Fakt jeden jest pewny - unikanie otwartej walki, to śmierć szachów. W mediach już dawno zapomniano o królewskiej grze a jak nie ma telewizji, to nie ma pieniędzy! Inne dyscypliny sportu już dawno wyeliminowały remisy. Koszykówka, hokej - dogrywki do skutku, tenis, siatkówka - taj breki. Nawet w piłce nożnej jest premia za wygraną. W większości pozostałych konkurencji sportowych remisów w ogóle nie ma. Każdy pojedynek Musi!! wyłonić natychmiast zwycięzcę, bo kibice tego oczekują a sponsorzy na faktyczną walkę dają pieniądze. Musi być "krew". Tylko szachy pozostały głęboko w XX wieku!? Tłumaczenie, że wyszedł remis po grze jest przyczynkiem permanentnego unikania walki. Filozofia - ogram słabszych a zremisuję z silniejszymi jest nagminna. Udowodnił to dobitnie turniej na Majorce!!
Aby moje "buczenie" nie stało się tylko "buczeniem" proponuję by w szachach zlikwidować remisy!! Po każdej remisowej partii klasycznej należy rozegrać "Armagedon", który musi przynieść rozstrzygnięcie. Nie wydłuży to znacząco czasu trwania rundy (przygotowanie, oddech dla zawodników i sama rozgrywka to około 30 minut) a znacząco uatrakcyjni każdy dzień turnieju. By docenić zawodników wygrywających partię klasyczną, trzeba wprowadzić punktację 3:0. Po wygraniu w Armagedonie otrzymuje się 2 a pokonany 1 punkt.
Kajetan Przysiecki na FB bronił "skostniałego" liczenia punktów tym, że nie jest sprawiedliwe, bo nawet przy remisach zawodnicy wypruwają sobie żyła. Tak, jest to niesprawiedliwe, ale co powiemy na pięciogodzinny mecz tenisowy, gdzie o wygranej decydują milimetry w ostatnim zagraniu wykazane przez "sokole oko"?
System jest jeszcze do dopracowania w szczegółach, ale od czegoś trzeba zacząć!

Drodzy Czytelnicy, bardzo liczę na Wasze opinie. Szczególnie proszę o głos Adama Dzwonkowskiego prezesa PZSzach i Andrzeja Filipowicza największego sędziowskiego autorytetu na świecie. Zwracam się do organizatorów turniejów, by spróbowali na żywym organizmie wypróbować ten system. Zróbmy wszystko, by takich turniejów, jak na Majorce więcej nie było!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz