poniedziałek, 20 grudnia 2010

Okiem kibica internetowego - komentarz Szacharni do mistrzostw Europy

W Warszawie odbyły się w dniach 17-19 grudnia br. mistrzostwa Europy w szachach błyskawicznych i szybkich - sztandarowa impreza polskich szachów. Do stolicy zjechało prawie ośmiuset zawodników z 26 krajów. Wszystkich najlepszych nie było (trwa finał mistrzostw Rosji, niedawno skończył się London Chess Classic + open a w niedzielę Grand Open Bansko). Najlepsze Europejki "liżą rany" po odpadnięciu z mistrzostw świata, ale trudno obecnie znaleźć termin, który by pasował wszystkim.
Ważne jest jednak, że do Polski zjechało wiele gwiazd światowych szachów z Judit Polgar na czele. Sali gry lepszej do tego typu imprezy pewnie w Warszawie nie ma i to się chwali organizatorom, że udaje im się ją wywalczyć a nie jest to takie proste i pewnie - tanie.
Tomasz Delega - sędzia główny
mistrzostw
Sprawność ekipy sędziowskiej z Tomaszem Delegą na czele widać było na każdym kroku, co przy takich turniejach jest warunkiem bezwzględnym. Kasa, jak na warunki europejskie, jest zupełnie dobra, czyli wszystko, co składa się na udaną imprezę, zostało spełnione.
Nie byłbym jednak komentatorem, gdybym nie znalazł kilku mankamentów i nie wytykam ich po to, by "dowalić" organizatorom, ale by w kolejnych turniejach było jeszcze lepiej.
Piszę to z pozycji kibica, który śledził mistrzostwa siedząc wygodnie przed komputerem. W tym momencie muszę zauważyć, że kamery zainstalowane na hali są zupełnie zbyteczne. Można je ustawić przy "najlepszych" stolikach, gdzie gra czołówka. Jeśli ktoś oglądał transmisje z Memoriału Tala w Moskwie, to wie o co chodzi.  Można pewnie przyspieszyć podawanie wyników i kojarzeń w internecie (ukazywały się dwie rundy wstecz).
Głównym jednak brakiem transmisji internetowej był serwis fotograficzny, który ukazał się dopiero w niedzielę. Kontaktował się ze mną nawet jeden z rosyjskich portali z prośbą o zdjęcia. Tu muszę się pochwalić - na Szacharni zdjęcia były już w nocy po każdym dniu. Była to przede wszystkim zasługa rewelacyjnego Marka Skrzypczaka. To on je "cykał", obrabiał i przesłał do publikacji. Dziękuję.
Wielki mistrz Michał Krasenkow
ramię w ramię z przyszłym wielkim mistrzem,
Kamilem Dragunem
I jeszcze jedna sugestia do organizatorów. Na listach startowych jest dużo młodzieży, ale przede wszystkim z Polski. Dwa lata temu nawet moja juniorka wygrała swoją kategorię wiekową i zdobyła mistrzostwo Europy!! Jednak ten tytuł nie jest w pełni satysfakcjonujący, gdyż grały same Polki. Chyba można coś wymyślić, by następnym razem, równie licznie jak dorośli, w Warszawie zjawiła się europejska szachowa młodzież, dla której szybkie granie jest szczególnie atrakcyjne a możliwość ogrania super-arcymistrzów bardzo kusząca.
Na koniec zostawiłem sobie osiągnięcia polskich zawodników a tak naprawdę ich brak. Kilka jaskółek jest (siódme miejsce mistrza Polski Mateusza Bartela w szachach szybkich i zwycięstwa w pojedynczych partiach z czołowymi zawodnikami). Ale to jeszcze nie wiosna. Gołym okiem widać było, że gdy zbliżały się końcowe rundy to "nasi" wypadali z czołówki. W blitzu dobrze grał Radosław Wojtaszek, ale porażka 2:0 z Wassilijem Iwanchukiem w ostatniej rundzie wywaliła do z podium. Co prawda Iwanchuk to wielki gracz, ale gdy się chce zajmować czołowe miejsca, to i z takimi sławami trzeba wygrywać.
Monika Soćko w partii z Zoltanem Almasim,
przyszłym mistrzem Europy.
W tym momencie była lepsza od samej Judit Polgar.
Niezłego stracha napędziła naszym panom Monika Soćko, która na dwie rundy przed końcem szachów szybkich była lepsza od nich. Niestety, wpadła w prawdziwy "kierat" (Almasi, Romanov) i tym razem im jeszcze odpuściła.
Po wynikach doskonale widać brak kontaktu (a co za tym idzie i ogrania) z najlepszymi na świecie. Olimpiada szachowa raz na dwa lata to zdecydowanie za mało. Polski Związek Szachowy powinien "stanąć na głowie", by nasi reprezentanci grali w silnych turniejach kołowych. Udział Radosława Wojtaszka w przyszłorocznym turnieju "B" w Wijk ann Zee to tylko malutki kroczek.

2 komentarze:

  1. Halo, Krzysztofie! Tu była cała masa młodzieży zagranicznej - zwłaszcza z Sankt Petersburga (Rosja).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za informację, ale nie wiem, komu podziękować?

    OdpowiedzUsuń