Ważne jest jednak, że do Polski zjechało wiele gwiazd światowych szachów z Judit Polgar na czele. Sali gry lepszej do tego typu imprezy pewnie w Warszawie nie ma i to się chwali organizatorom, że udaje im się ją wywalczyć a nie jest to takie proste i pewnie - tanie.
Tomasz Delega - sędzia główny mistrzostw |
Nie byłbym jednak komentatorem, gdybym nie znalazł kilku mankamentów i nie wytykam ich po to, by "dowalić" organizatorom, ale by w kolejnych turniejach było jeszcze lepiej.
Piszę to z pozycji kibica, który śledził mistrzostwa siedząc wygodnie przed komputerem. W tym momencie muszę zauważyć, że kamery zainstalowane na hali są zupełnie zbyteczne. Można je ustawić przy "najlepszych" stolikach, gdzie gra czołówka. Jeśli ktoś oglądał transmisje z Memoriału Tala w Moskwie, to wie o co chodzi. Można pewnie przyspieszyć podawanie wyników i kojarzeń w internecie (ukazywały się dwie rundy wstecz).
Głównym jednak brakiem transmisji internetowej był serwis fotograficzny, który ukazał się dopiero w niedzielę. Kontaktował się ze mną nawet jeden z rosyjskich portali z prośbą o zdjęcia. Tu muszę się pochwalić - na Szacharni zdjęcia były już w nocy po każdym dniu. Była to przede wszystkim zasługa rewelacyjnego Marka Skrzypczaka. To on je "cykał", obrabiał i przesłał do publikacji. Dziękuję.
Wielki mistrz Michał Krasenkow ramię w ramię z przyszłym wielkim mistrzem, Kamilem Dragunem |
Na koniec zostawiłem sobie osiągnięcia polskich zawodników a tak naprawdę ich brak. Kilka jaskółek jest (siódme miejsce mistrza Polski Mateusza Bartela w szachach szybkich i zwycięstwa w pojedynczych partiach z czołowymi zawodnikami). Ale to jeszcze nie wiosna. Gołym okiem widać było, że gdy zbliżały się końcowe rundy to "nasi" wypadali z czołówki. W blitzu dobrze grał Radosław Wojtaszek, ale porażka 2:0 z Wassilijem Iwanchukiem w ostatniej rundzie wywaliła do z podium. Co prawda Iwanchuk to wielki gracz, ale gdy się chce zajmować czołowe miejsca, to i z takimi sławami trzeba wygrywać.
Monika Soćko w partii z Zoltanem Almasim, przyszłym mistrzem Europy. W tym momencie była lepsza od samej Judit Polgar. |
Po wynikach doskonale widać brak kontaktu (a co za tym idzie i ogrania) z najlepszymi na świecie. Olimpiada szachowa raz na dwa lata to zdecydowanie za mało. Polski Związek Szachowy powinien "stanąć na głowie", by nasi reprezentanci grali w silnych turniejach kołowych. Udział Radosława Wojtaszka w przyszłorocznym turnieju "B" w Wijk ann Zee to tylko malutki kroczek.
Halo, Krzysztofie! Tu była cała masa młodzieży zagranicznej - zwłaszcza z Sankt Petersburga (Rosja).
OdpowiedzUsuńDzięki za informację, ale nie wiem, komu podziękować?
OdpowiedzUsuń