niedziela, 24 maja 2009

Czy (a może jak) szachy w szkołach?


Szachy w szkole - inicjatywa
Na stronie Pana Macieja Karasińskiego link: http://mkarasinski.pl/ ukazała się informacja, o powołaniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej w sprawie "Ustawy o wprowadzeniu obowiązkowej nauki gry w szachy do szkół". Informacja ta pojawiła się również na stronie Polskiego Związku Szachowego link: wwww.pzszach.rog.pl (nie wiem jak to należy rozumieć: albo Kurator pochwala i jest za ta inicjatywą (?) w imieniu Polskiego Związku Szachowego, albo jest to po prostu tylko informacja).

Jako miłośnika, zwolennika, propagatora a wręcz "zakochanego" w szachach, inicjatywa ta nie powinna budzić zastrzeżeń i powinienem tylko przyklaskiwać, ale...Mam pewne doświadczenie w tej sprawie. Otóż za sprawą śp. Mariana Pyrzyńskiego (niedżałowanego działacza, wręcz fanatyka szachowego) w Zespole Szkół Integracyjnych nr 26 w Wałbrzychu, wprowadzono przed kilkunastoma laty naukę gry w szachy w klasach najmłodszych (kilkanaście razy zastępowałem p. Mariana w lekcjach). Ponadto szachy uczono w jednym z liceów w Świdnicy (tutaj nie ma pełnej wiedzy, ale fakt jest prawdziwy). Wspólnie z Panem Marianem Pyrzyńskim wprowadzaliśmy jako kółka zainteresowań grę w szachy w szkołach w Jedlinie Zdr. i Boguszowie-Gorce. Pan Marian propagował szachy w szkołach w Wałbrzychu i w Szczawnie Zdroju. I co?Nasze inicjatywy upadły. Dlaczego? Myślę, że przyczyniły się poniższe powody.

1. Nie można na siłę uczyć szachów. O ile szachy mają wiele zalet (logiczne myślenie, rywalizacja sportowa w duchu fair play, szacunek dla partnera, radzenie sobie po porażkach itp. itd. które to cechy mogą być przydatne w życiu dorosłym), to zupełnie nie ma przełożenia przy nauce najmłodszych, którzy w większości nie przejawiają zainteresowaniem szachami na lekcjach i po lekcjach. Nie każdy ma predyspozycje do gry w szachy. W większości najmłodsi kojarzą sobie, iż szachy to jedna z wielu gier. Niejednokrotnie pytałem dzieci, dlaczego nie chcą się uczyć się gry w szachy, odpowiadali, że wolą grę na komputerze.

2. Nie mamy dostatecznie przygotowanych pedagogów do nauki gry w szachy. Czy nauczyciel nie-szachista jest w stanie nauczyć dobrej gry w szachy? Według mnie nauczy historii szachów, ruchów bierek i tego co będzie napisane w podręczniku. Ale czy potrafi wytłumaczyć idee debiutów, obieranie planów w grze środkowej, schematów gry końcowej?

Chwalę inicjatywę i jestem pełen podziwu. Mam nadzieję, że ta inicjatywa jest zaczątkiem do czegoś poważnego, aby szachy w Polsce stały się powszechniejsze i zostały zwiększone środki finansowe na ich popularyzację, szczególnie wśród dzieci i młodzieży. Trzymam kciuki.

Franciszek A. Jankowski

POLEMIKA SZACHARNI (ale drobna)

Uczenie gry w szachy w szkołach średnich w dzisiejszych czasach to trochę późno, szczególnie jeśli chodzi o granie wyczynowe. Z mojego doświadczenia wynika, że najskuteczniejszym sposobem jest wprowadzenie nauki gry w klasie pierwszej (ewentualnie w "zerówce") - one jeszcze robią, co im się mówi. Przez rok szkolny wszystkie dzieci powinny poznać zasady gry (ruchy, zachowania, ogólne założenia, rys historyczny itp.). Winny samodzielnie rozegrać partię. Zajęcia (2 razy w tygodniu po godzinie lekcyjnej) prowadzone powinny być bardziej w formie zabawowej, niż stricte, edukacyjnej. I tu jest miejsce dla nauczyciela nieszachisty pod warunkiem, że nie robi tego "z przymusu". To własnie on powinien w nich zaszczepić "miłość" do wszelkich gier logicznych.

Później dzieci, które to "przeżyją" należy skierować do szkolnego kółka szachowego. Ważne jest, by nie czynić tego "na siłę" - z niewolnika nie ma zawodnika - i tu zacząć właściwą edukację szachową pod okiem instruktora szachowego.

Bardzo trudną do przeskoczenia sprawą jest wymóg formalny, co do wykształcenia instruktora. Zgodnie z przepisami winien on posiadać wykształcenie pedagogiczne i fachowe jednocześnie a takich ludzi w Polsce nie jest dużo. Trzeba by tu zmienić przepisy lub je obchodzić (np. założyć UKS i tam zatrudnić instruktora).

I jeszcze jedna sprawa - w dzisiejszych czasach - najważniejsza, pieniądze. I tu jest pies pogrzebany, choć niektórym się udaje. Najlepiej nauczyć gry dzieci albo wnuczki wójta, burmistrza lub prezydenta, bo tutaj decydentem jest samorząd lokalny.

Ostatnio w Sejmie odbył się mecz szachowy pomiędzy posłami i przedsiębiorcami. To też jest sposób zwrócenia uwagi na sytuację rozwoju szachów w Polsce. Najważniejsze jest, by coś robić a nie usiąść i płakać. I z tego powodu każda inicjatywa jest cenna. Byleby nie był to zapał związany z wyborami a tym mi to właśnie pachnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz