poniedziałek, 11 maja 2009

Prawa autorskie w szachach wg Bartłomieja Maciei (przedruk http://www.szachownica.pl)


Pisząc ten krótki artykuł, chciałbym rozpocząć dyskuję o problemie ochrony szachowych partii. Problem, choć szeroko nieznany, jest dość ważny.Typową sytuacją w szachach jest transmisja partii w czasie turnieju na żywo w internecie, nie tylko na oficjalnej stronie internetowej, ale również na wielu innych stronach lub w szachowych klubach. Następnie zapis partii można pobrać lub partie można przeglądać w trybie online lub offline.Przez pierwsze 20 lat mojej kariery uważałem tę sytuację za „normalną”, gdyż byłem do niej przyzwyczaony. Cóż, do dziś jestem regularnym użytkownikiem ChessAssistant, ChessBase, ICC, Playchess.

Pierwszy otworzyłem oczy w 2005 roku przez GM Jewgenija Swiesznikowa. Powiedział mi, że prawa autorskie dotyczące gry w szachy powinny być podobne do tych w zakresie malarstwa. Artysta pracuje nad obrazem, a więc jest właścicielem wszelkich do niego praw. Reprodukcja obrazu wymaga specjalnego zezwolenia. Szachista pracuje podczas partii, jednak potem nie ma praw. Każdy może swobodnie opublikować jego pracę, bez żadnego zezwolenia. GM Swiesznikow uważał taką sytuację za dziwną i powiedział mi, że swego czasu pozwał do sądu w dalekiej Syberii rosyjską gazetę z powodu opublikowania jednej z jego partii. Domagał się symbolicznej kwoty 1 rubla jako rekompensaty i ... wygrał!

GM Swiesznikow postanowił pójść za ciosem i oskarżył w Moskwie ChessAssistant o sprzedawanie zapisów jego partii bez zezwolenia, ale przegrał ten przypadek. Sąd przyznał, że partia szachów (proces gry) powinna być intelektualnie chroniona, ale nie sam jej zapis. Sąd stwierdził, że zapisanie posunięcia jest jedynie mechanicznym procesem.GM Swiesznikow uznał ten werdykt za dziwny. Podobnie sąd mógł zadecydować, że obrazy nie są intelektualnie chronione, gdyż proces malowania jest jedynie mechanicznym procesem. Intelektualnie chronione powinno być tylko to, co powstało w głowie, ale nie to, co narysowała ręka.Nie byłem pewny, jak ważny jest ten problem Myślałem, że niewiele osób jest zainteresowanych szachami, a tym samym dodatkowe regulacje prawne mogłyby jedynie pogorszyć sytuację. GM Swiesznikow spytał mnie, czy kupiłbym za jednego dolara zapisy jego 2000 partii, gdybym ich nie miał. Odpowiedziałem twierdząco. Powiedziałem, że co najmniej 1000 ludzi by je kupiło, prawdopodobnie nawet więcej niż 10.000 na całym świecie. GM Swiesznikow tylko uśmiechnął się i zapytał: „Gdzie są, więc, moje 10.000 dolarów?”

Od tej rozmowy nie byłem pewny, jak powinna wyglądać ta sytuacja. W czasie mojej pracy w zarządzie ACP (2004-2005 i 2006-2007) miałem kilka dyskusji, ale żadna nie przyniosła owocnych rezultatów. Zwykle próbowaliśmy porównać szachy do innych dyscyplin sportowych. Za transmisje meczów futbolu, siatkówki, tenisa (itd.) kanał TV musi płacić organizatorowi meczu. Część pieniędzy otrzymują zawodnicy (wyższe opłaty, wyższe nagrody). Transmisja bez zgody organizatora jest zabroniona. Podobnie, uważaliśmy, że transmitowanie partii szachowej bez zgody osoby/związku, który ma prawa, powinny być prawnie zabronione.GM Swiesznikow wyraził opinię podczas naszej rozmowy, że prawa autorskie powinny należeć do graczy, podobnie jak w sytuacji z artystą i obrazami. Nie był on jednak pewny, do którego z dwóch przeciwników powinny należeć prawa autorskie (może do zwycięzcy – ale co z remisami?). Istnieje tylko jeden malarz, ale dwóch graczy! Jednym z możliwych problemów jest czy jeden z graczy powinien mieć prawo opublikowania partii bez zgody swego przeciwnika. Zdaniem GM Swiesznikowa, zgoda tylko jednego gracza jest wystarczająca do transmisji partii online, jednak osobiście nigdy nie zgadza się na transmisję swoich partii, chyba że organizator zapewnia mu „specjalne warunki”.Miesiąc temu słyszałem o nowym podejściu i ta rozmowa wpłynęła na moją decyzję napisania tego artykułu. Spróbujmy porównać szachy do ... muzyki! Muzyka ma bardzo silną ochronę prawną, przynajmniej w teorii. Nie wolno kopiować piosenki bez zgody piosenkarza/kompozytora lub wytwórni, która kupiła prawa. Ponadto, nawet jeśli kupiłeś oryginalne CD, nie wolno ci odtwarzać go w miejscach publicznych bez opłaty (jak to robią stacje radiowe). To można porównać do odtwarzania partii szachowych przez różne kluby szachowe.Można argumentować, że to, co jest kopiowane, jest zapisem partii, a nie samą partią (zobacz werdykt sądu w Moskwie). To odpowiada nie muzyce, ale jej zapisowi.Ale czy mogę wydrukować w książce lub w artykule zapis niektórych melodii bez pytania o zgodę kompozytorów? Czy mogę opublikować książkę zawierąjącą tylko (lub głównie) zapisy różnych melodii? Jeśli odpowiedź jest nie, oznacza to, że, przez analogię, firmy jak ChessAssistant lub ChessBase nie powinny publikować (sprzedawać) zapisów partii bez zezwolenia.Ponadto, moim zdaniem, transmitowanie szachowych partii jest nie tylko transmisją ich zapisów, ale dzięki specjalnemu oprogramowaniu powinno być porównane do transmisji melodii, nie tylko ich zapisów. A szachowe oprogramowaie (np. używane przez ICC, ChessAssistant, ChessBase) gra po prostu rolę kodera.Melodia może być dekodowana w zapisie, ale również, powiedzmy w formacie mp3. Partia szachowa jest dekodowana w zapisie. Nie wolno kopiować pliku mp3, jak również nie wolno włączyć bez zezwolenia pliku mp3 do artykułu lub książki. To samo powinno dotyczyć szachowych partii.

Wróćmy do pytania, do kogo powinny należeć prawa do szachowej partii. Do obu graczy, do każdego z nich oddzielnie, do organizatorów? Nikt nawet nie był w stanie mi odpowiedzieć. Ale proszę zauważyć, że ten problem został rozwiązany w muzyce. Jest kompozytor melodii, piosenkarz, często dużo więcej ludzi w orkiestrze, organizator koncertu. Sytuacja jest nawet trudniejsza niż w szachach, ale prawa autorskie istnieją!Jeszcze jedno podobieństwo widać tutaj: Można powiedzieć, że silni szachiści, patrząc na zapis mogą widzieć partię. Ale dokładnie to samo jest w muzyce. Dobrzy muzycy, patrząc na zapis z nutami, mogą słyszeć melodię. Dla większości ludzi jest to za trudne, więc używają szachownicy, żeby zakodować partię, podobnie jak ludzie, którzy próbują zakodować notację melodii grając na pianinie nutę po nucie. Czasami ludzie nie używają sprzętu (szachownicy, pianina), ale koderu (odtwarzacz pgn, odtwarzacz mp3).Można powiedzieć, że nie ma o co walczyć, ponieważ ludzie będą i tak kopiować szachowe partie. Nie zgadzałbym się z takim podejściem, gdyż to jest tak jak z muzyką. Wielu ludzi kopiuje piosenki bez zezwolenia, ale jest to nielegalne (i przynajmniej niektórych ludzi to obchodzi). Oczywiście, nikt nikogo nie będzie pozywać do sądu za posiadanie, powiedzmy, partii Tregubow-Macieja w komputerze bez naszej zgody, jednak ogromne dzielenie się partiami między ludźmi może już być w interesie policji, co więcej, duże firmy (jak ChessBase, ChessAssistant, ICC itd.) nigdy nie pozwolą sobie na łamanie zasad, gdyż rozumieją, że są łatwym celem, podobnie jak stacje radiowe lub kanały telewizyjne w przypadku muzyki. Stracą też klientów, gdyż wielu ludzi nie kupi produktu, wiedząc, że jest nielegalny, szczególnie gdy legalny produkt jest powszechnie dostępny.Jeszcze jedna myśl na końcu tego artykułu – myślę, że dziwne jest, że gazety, szachowe czasopisma itd. płacą osobie, która nawet dodaje kilka uwag do partii, ale nie obu graczom, choć dla wielu czytelników sama partia jest o wiele ciekawsza niż te kilka uwag. Ponadto, osoba nie byłaby w stanie napisać artykułu, gdyby wcześniej ta partia nie była grana przez obu graczy!Cóż, myślę, że istnieje duże otwarte pole dla ACP...

Z pozdrowieniami

Bartłomiej Macieja (oryginalny artykuł)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz