poniedziałek, 24 maja 2010

Radosław Wojtaszek opowiada o meczu Anand - Topalow

Dopiero co zakończony mecz o mistrzostwo świata pomiędzy Viswanathanem Anandem i Veselinem Topałowem obfitował w wielość debiutowych nowinek oraz widać było niesamowitą pracę wykonaną przez oba zespoły na długo przed meczem. Mimo, że błędy w partiach popełniał tak Anand, jak i Topałow, czego zresztą można było się spodziewać z powodu ogromnej presji, silnych osobowości zawodników oraz wysokiej stawki każdego posunięcia, to kibice mogą być w pełni zadowoleni.

Informacją niepodawaną do wiadomości publicznej aż do zakończenia meczu w Sofii był skład osobowy zespołu sekundantów broniącego tytułu Visvanathana Ananda. Teraz jest nam bardzo miło poinformować, że mecz o tytuł mistrza świata pomiędzy Anandem i Topałowem miał też polski akcent. W sztabie mistrza świata znalazł się Polak, arcymistrz Radosław Wojtaszek. Należy dodać, że udział Radka nie był przypadkowy, a Jego współpraca z Anandem zaczęła się w 2008 roku przed meczem Anand-Kramnik.

Po zakończonym meczu, gdy Radek Wojtaszek odświętował wspólnie z Vishym Anandem obronę tytułu i przebywał jeszcze w Sofii, zgodził się udzielić wywiadu.

PRZYGOTOWANIA:

WP: Jak długo trwały przygotowania do meczu o MŚ?

RW: Po raz pierwszy spotkaliśmy się na zgrupowaniu we wrześniu poprzedniego roku. Od tamtego czasu odbyły się dwa prawie miesięczne zgrupowania. Oczywiście między nimi byliśmy w stałym kontakcie e-mailowym, pracując indywidualnie. Przez cały ten czas utrzymywała się wspaniała atmosfera co oczywiście pomagało i sprawiało, iż pracę można traktować jako przyjemność.

WP: Czym różni się praca nad szachami do meczu o mistrzostwo świata od normalnej rutynowej pracy szachowej?

RW: Myślę, że główne różnice wynikają z faktu, iż jest to mecz – przygotowanie „pod przeciwnika”, znalezienie debiutów dzięki którym można uzyskać przewagę po debiucie białymi oraz wyrównanie czarnymi. Wiadomo, że Topałow preferuje ostrą grę, nie zawsze poprawną, dlatego od początku naszym głównym zadaniem było zneutralizowanie przygotowania jego teamu. Poza tym, przygotowanie nie różniło się od normalnego treningu – jak zawsze główny nacisk kładzie się na debiuty, od czasu do czasu zajmując się innymi stadiami gry.

WP: W jaki sposób przygotowujesz się do roli sekundanta?

RW: Nie mam specjalnie zaplanowanych przygotowań, staram się tylko wykonywać jak najwięcej ćwiczeń fizycznych. Wiadomo że w czasie meczu już nie ma to czasu i trzeba być przygotowanych na wielogodzinną pracę i niedobór snu. Na szczęście adrenalina pozwala zapomnieć o zmęczeniu, myśli się o nim dopiero po zakończeniu meczu i powrocie do domu.

MECZ:

WP: Jak oceniasz poziom gry w meczu o MŚ zaprezentowany przez Ananda i Topałowa?

RW: Już sam fakt, że właśnie oni spotkali się w meczu o MŚ świadczy, że są najlepsi. Wydaje mi się, że partie były ciekawe dla kibiców, emocje były do końca, przecież o wyniku rozstrzygnęła ostatnia partia. Na pewno obaj popełniali dość sporo błędów, choć i tak mniej w porównaniu do poprzednich meczów o MŚ.

WP: Czy były jakieś zakulisowe historie związane z meczem? Np. z wyłączeniem prądu podczas jednej z rund?

RW: Prawdę mówiąc, przez cały mecz staraliśmy się unikać czytania informacji związanych z meczem, uznaliśmy że byłby to tylko dodatkowy stres. Wszelkimi negocjacjami ze stroną bułgarską zajmowała się Aruna (żona i manager Vishego), naszym zadaniem było przygotowanie stricte szachowe. Historia z prądem rzeczywiście była niecodzienna, choć akurat o niej dowiedziałem się dopiero po partii (była to jedyna partia podczas której akurat udało mi się zasnąć mimo stresu). Ogólnie mecz obył się bez większych incydentów, co można uznać za dość spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę poprzednie mecze z udziałem Topałowa

ANALIZY SZTABU PODCZAS MECZU:

WP: Czy tym razem udało się Wam jako sekundantom Ananda odwiedzać salę gry, czy podobnie jak w meczu z Kramnikiem nie było na to czasu?

RW: Kontynuowaliśmy tradycję z Bonn, kiedy to nie chodziliśmy na salę gry, aż do czasu zakończenia meczu. Tak samo tym razem, dopiero gdy zobaczyliśmy w Internecie wynik partii, natychmiast pojechaliśmy na salę gry, gdzie mogliśmy świętować upragnione zwycięstwo.

WP: Ile godzin w ciągu dnia zajmowała Ci praca w sztabie Ananda podczas MŚ?

RW: Nie mieliśmy odgórnie określonych godzin pracy. Wszystko zależało od ilości problemów debiutowych jakie mieliśmy przed partią. Podczas dni wolnych zaczynaliśmy ok.10 i przeważnie kończyliśmy o 4 w nocy, ale zdarzały się dni, że kończyliśmy później (np. przed partią nr.5 wcale nie poszliśmy spać).

WP: Na ile potwierdziły się analizy Waszego zespołu z tym co było grane na szachownicy?

RW: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, choć ogólnie wydaje mi się, że możemy być zadowoleni z pozycji które Vishy otrzymywał po debiucie. Oczywiście nie obeszło się bez wpadek, szczególnie w pierwszej partii, kiedy to Vishy przegrał w debiucie. Na szczęście, przegrana ta nie podziałała na nas deprymująco. Był to „zimny prysznic” i w kolejnych partiach było już zdecydowanie lepiej.

WP: Czy udało się Wam odkryć jakąś słabą stronę w grze Topałowa?

RW: Całe przygotowanie poświęcone było m.in. szukaniu słabych stron Topałowa. Na pewno czuje się on mniej swobodnie w klasycznych pozycjach, co pokazał ten mecz. Tak jak już wcześniej powiedziałem, naszym celem było uniknięcie skomplikowanych pozycji, w których Topałow czuje się fantastycznie, co pokazał wygrywając wiele partii w takim stylu w Linares gdzie grał przed MŚ.

VISHY ANAND:

WP: W jakim nastroju psychicznym był Anand po przegranej pierwszej partii oraz jaka była strategia na drugą rundę?

RW: Na pewno nie był to dobry początek meczu, ale staraliśmy się zachować spokój. Przegrana nie wpłynęła na naszą strategię, przygotowane mieliśmy własne idee białymi, które byśmy wykorzystali bez względu na wynik 1 partii. Jak się okazało, były one wystarczające do wyrównania stanu meczu już w 2 rundzie.

WP: W jaki sposób Vishy koncentruje się przed partią?

RW: Nie stosuje on jakichś specjalnych metod. Zresztą koncentracja przed partią wydaje się być indywidualną sprawą każdego zawodnika.

WP: Co według Ciebie decyduje o geniuszu Ananda, w czym ma on przewagę nad pozostałymi szachistami globu?

RW: Nie ma co ukrywać, że posiada on niesamowity talent, co w porównaniu z pracą jaką wykonuje pozwala mu być najlepszym na świecie przez tak długi czas. Na pewno bardzo ważna jest odporność psychiczna, która jest szczególnie ważne podczas meczów.

ANAND –SEKUNDANCI:

WP: Dlaczego w meczu ani razu nie rozpoczęto partii ruchem 1.e2-e4, który to ruch był przez lata preferowany przez Ananda?

RW: Na ten mecz przygotowaliśmy inną strategię. Już na samym początku przygotowań ustaliliśmy, że 1.d4 będzie naszym głównym wyborem i mimo późniejszych wątpliwości, tak też zostało. Pewną pracę wykonaliśmy także po 1.c4, co jak się później okazało, było bardzo przydatne.

WP: Czy Anand wspólnie analizował ze swoim sztabem sekundantów podczas meczu, czy otrzymywał wyłącznie gotowy, opracowany materiał?

RW: W trakcie pewien czas przeznaczał na analizę, ale głównie starał się zapoznać z ideami, które mu przygotowywaliśmy.

WP: Kto decydował o wyborze debiutu na partię; Vishy czy sekundanci?

RW: Przeważnie był to wspólny wybór. Staraliśmy się jednak trzymać debiutów, które przygotowywaliśmy przed meczem. Natomiast jeśli pojawiały się problemy, które znaleźliśmy w nocy przed lub w dniu partii, wtedy już naszą decyzją była zmiana wariant.

WP: Czy wspólne analizy sztabu sekundantów możesz wykorzystywać w swoich partiach?

RW: W zależności od tego co ustalimy po meczu. Póki co jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat. Po meczu z Kramnikiem wykorzystywaliśmy przygotowanie w kilku partiach, np. ja uzyskałem czarnymi przewagę w partii z Grischukiem na olimpiadzie w Dreźnie grając wariant, który przygotowaliśmy na mecz z Kramnikiem. Moim zdaniem równie istotne jest to, iż miałem okazję zobaczyć jak wygląda trening na najwyższym poziomie, na co powinno zwrócić się uwagę i liczę, że to pomoże mi także w przyszłości.

RADOSŁAW WOJTASZEK:
WP: W jaki sposób współpraca z Mistrzem Świata wpływa na Twoją karierę indywidualną?

RW: Prawdę mówiąc, w trakcie tych wszystkich zgrupowań nie zastanawiałem się nad tym, najważniejsza była obrona tytułu przez Ananda. Na pewno trening, jak i samo obcowanie z Vishym, a także z innymi zawodnikami z naszego teamu pozwoli mi na podniesienie umiejętności. Po meczu w Bonn praktycznie od razu zyskałem 60 punktów rankingowych, mam nadzieję, że teraz będzie podobnie.

WP: Czy byłeś bezpośrednim autorem któregoś z pomysłów zastosowanych przez Ananda?

RW: Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ pracowaliśmy wspólnie, przez co trudno bezpośrednio powiedzieć, kto wymyślił konkretną ideę, natomiast można powiedzieć, że miałem wkład w idee, które pomogły Vishemu wygrać ten mecz.

WP: Czy jesteś gotowy kontynuować pracę dla Ananda w kolejnych latach i jak w tym świetle zapatrujesz się na współpracę z PZSzach jako zawodnik?

RW: Nasz team składał się z tych samych zawodników co w Bonn, po raz kolejny przyniosło to zamierzony efekt, dlatego wszystko wskazuje na to, że współpraca będzie kontynuowana, choć póki co oczywiście za wcześnie na jednostronne deklaracje. Nie widzę także powodów dla których praca z Mistrzem Świata miałaby kolidować z moją karierą zawodniczą. Od kilku lat występuję w drużynie narodowej, nawet po meczu w Bonn zdecydowałem się także wystąpić na olimpiadzie w Dreźnie, mimo że zaczynała się ona już 7 dni po zakończeniu meczu. Zamierzam więc dalej kontynuować współpracę z PZSzach, oczywiście w zależności od warunków na jakich miałaby ona się odbywać.
PZSzach składa gratulacje Radkowi z powodu wyróżnienia, jakim jest udział w sztabie sekundantów Mistrza Świata, a także z wygranego meczu. Życzymy kolejnych sukcesów jako sekundant oraz zawodnik.
Rozmawiał Wojciech Przybylski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz