Pana Jerzego poznałem, gdy wracaliśmy z mistrzostw Polski szkół średnich z Katowic do Łodzi. To był chyba 1978 rok. Jako "rozszalali" młodzi ludzie nie chcieliśmy go wpuścić do przedziału w pociągu. Był jednak "upierdliwy" i przyszedł z konduktorem. Potem na mistrzostwach Polski juniorów Zbigniew Czajka mi o tym opowiedział i stwierdził, że to trener kadry juniorów. Zrobiło mi się "ciepło". Panie Jerzy, mam formalną okazję Pana za ten incydent przeprosić i choć Pan jest młodszym blogerem, to życzę stu lat w doganianiu Krzysztofa Długosza. I oczywiście "zatwardziałych" swoich poglądów na szachy, bo pewnie jesteśmy jednymi z nielicznych, którym tak poważnie zależy na rozwoju królewskiej gry - bezinteresownie. Wszystkiego Najlepszego!! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz