niedziela, 11 marca 2012

Bartel, Bartel, Bartel...


Leszek Kropisz - To już trzeci raz z rzędu gratuluję Ci obrony tytułu indywidualnego mistrza Polski w szachach klasycznych ! wszystkich medali z MP masz łącznie 4 ( 2006r-złoto, 2007r-brąz, 2010r-złoto, 2011r-złoto, 2012r-złoto, przyp.red)
Czy ciężką pracą można wytłumaczyć takie sukcesy, bo przypomnę czytelnikom że tuż przed MP, wygrałeś, Aeroflot Open w Rosji, najsilniejszy turniej jaki wygrał Polak od ponad stu lat.


Mateusz Bartel - Myślę, że tak, za każdym sukcesem stoi praca. Jednak w szachach często okazuje się, że wychodzi praca wykonana dużo wcześniej. W moim przypadku - sądzę - sporo znaczenia miała praca wykonana przed... ubiegłorocznymi MP, a także nieco później w okresie kwieceń 2011 - czerwiec 2011. Wówczas nie grałem prawie nic, ale za to trenowałem. Pierwszym efektem była całkiem sympatyczna seria 62 nieprzegranych partii, potem przyszło wygranie dwóch silnych turniejów.

LK - Tym razem obrona tytułu, najlepszego polskiego szachisty, mogła powodować uczucie presji, zwłaszcza po takim sukcesie w Moskwie, czy czułeś ją ? 

MB - W moim przypadku wyszło akurat inaczej - presji nie czułem w ogóle, bo po wygraniu Moskwy, nawet słabszy występ byłby zrozumiały. Grałem zatem na luzie, znacznie bardziej ryzykownie i szybko - a to przyniosło dobre efekty.

LK - Czy wierzyłeś że możesz w ciągu roku tak znacząco zwiększyć swoją siłę gry ? bo przypomnę że w ubiegłym roku powiedziałeś że spróbujesz gonić Radka, podpatrzyłeś jak wygląda praca lidera i postarasz się wcielić to w życie, zatem czy można sądzić że się udało ?
(obecnie na 1 marca 2012 r. ranking Mateusza Bartla - 2665 elo ) 


MB - Na to wygląda. Od Radka, a także od Bartosza Soćko i Grzegorza Gajewskiego - bo z całą trójką miałem przyjemność trenować w ubiegłym roku - nauczyłem się wiele. Każdy z nich ma umiejętności, których ja nie posiadam, a wspólna praca pozwala na to, by to co dobre u nich podpatrzeć. Czy znacząco zwiększyłem swoją siłę gry - ciężko mi to oceniać. Najbardziej cieszy mnie to, że w końcu udało mi się ustabilizować wyniki - mniej jest dużych wpadek. To na pewno przekłada się na ranking.

Poniżej, krok po kroku, partia po partii, am Mateusz Bartel, opisuje, jak został Mistrzem Polski w 2012 roku.

Wgląd do wszystkich partii - tutaj

Partia 1.
Bartel - Olszewski (1-0)
Mateusz Bartel - To była jedna z trudniejszych partii mistrzostw z wielu przyczyn. Po pierwsze zawsze trudno wejść w turniej, po drugi rywal bardzo silny (rok temu Michał zajął w końcu miejsce w pierwszej 10, walcząc do ostatniej partii o medal), a po trzecie - ze względu na zmęczenie. Partię, po ciekawym przebiegu, udało mi się wygrać dzięki błędom przeciwnika w niedoczasie.

Partia 2. 
Moranda - Bartel (0-1)
MB - W tej partii, nie po raz pierwszy w życiu, ale po raz pierwszy w turnieju, miałem nieco szczęścia. Chociaż dobrze się przygotowałem, to nie rozumiałem dobrze niuansów pozycji i po silnym manewrze (Gd2-c1-b2) mój przeciwnik dostał lepszą pozycję. Potem na dodatek się pogubiłem i Wojtek po 21.Gxd5 miał dużo lepszą pozycję. Potem jednak udało mi się "wykpić" oddaniem jakości, a następnie Wojtek zaczął grać bardzo niedokładnie. Ostatecznie powstała końcówka, w której miałem jakość mniej, ale groźne pionki i mój przeciwnik nie zdołał się skutecznie obronić. Na koniec powstała końcówka Wieże + Goniec na Wieżę, ale w redakcji, w której białe zmuszone były przegrać.

Partia 3. 
Bartel - Macieja (1/2)
MB - Ta partia mi nie wyszła - co prawda zaskoczyłem Bartka ruchem 3.g3, po którym wpadł on w mniej więcej 35-cio (!) minutowy namysł, ale potem czarne ani przez moment nie miały problemów, co więcej - to ja musiałem starać się uniknąć porażki.

Partia 4. 
Wojtaszek - Bartel (0-1)
MB - Jedna z moich najlepszych partii na MP i jedna z najlepszych w życiu. Zaskoczyłem Radka w debiucie (ruchu 3...dxc4 na pewno się Radek nie spodziewał), ale potem on szybko pokazał, że zaskoczyć go ciężko - plan Se2-g3 i dalej h4-h5 nie był mi specjalnie znany. Na moje szczęście Radek zagrał 13.0-0 zamiast 13.Hg4 i po 13...Hh4! okazało się, że czarne łapią wiatr w żagle. Dalej jeszcze Radek zagrał niezbyt dobre 17.Ha4 (lepsze było 17.Hf3), a po 20.Sxd5 nadział się na 20...Wf5!. Wtedy jeszcze białe nie miały przegranej pozycji, ale stały gorzej, a obronienie takiej pozycji, mając na dodatek niedoczas, było bardzo trudne. Ja grałem tę partię dobrze, liczba niedokładności nie była duża, więc też nie ułatwiłem Radkowi zadania.

Partia 5. 
Bartel - Mitoń (0-1)
MB - Zdecydowanie najgorsza partia w turnieju. Przyczyna porażki jest bardzo prosta - grając 16.b4 zwyczajnie postawiłem pionka, bo nie widziałem, że w 18 posunięciu czarne mają obronne Gd4!. Co prawda, pozycja czarnych nie była jeszcze wówczas wygrana, ale miały już one przewagę. Kamil nie dał mi później najmniejszych szans na skomplikowanie wydarzeń i zasłużenie wygrał.

Partia 6. 
Soćko - Bartel (0-1)
MB - Podobnie jak partia z Radkiem, to jedna z najlepszych partii w moim życiu. Udało mi się pozycyjnie ofiarować figurę, z rywalem, z którym mam bardzo słabe wyniki. Takie partie zawsze miło wygrywać i efektu nie psuje nawet fakt, że po niedokładnym manewrze Gd8-b6 białe mogły się uratować po 30.Hxh3.

Partia 7. 
Bartel - Bulski (1-0)
MB - Mój przeciwnik był na MP w niezłej formie, a to jak grał tylko to potwierdziło. Co prawda najpierw w debiucie zagrał dość podejrzane 8...Ga3, ale potem przez długi czas robił najlepsze posunięcia. Ja, w swoim stylu, zdecydowanie przesadziłem z oddaniem dwóch pionów i po silnym 18...d3 oraz 18...d2 stanąłem na krawędzi porażki. Jak twierdzi komputer czarne były bliski wygranej gdyby zagrały 22...Sd5, ale przy partii nie było to proste do znalezienia. Potem Krzysiek niepotrzebnie dążył do uproszczeń, w efekcie czego powstała lepsza dla mnie końcówka. Kiedy zapowiadało się na to, że partia będzie trwała długo, Krzysiek zagrał samobójcze 35...b5. Potem białe były na wyciągnięcie reki do wygranej i cały czas się do niej zbliżały. Gdy powstała wieżówka, białe nie mogły nie wygrać, ale jednak poddanie się przeciwnika było przedwczesne - musiałbym jeszcze zrobić kilka precyzyjnych ruchów.

Partia 8. 
Kempiński - Bartel (1/2)
MB - Robertowi zawsze uciekam w ostatniej chwili. Arcymistrz z Gdańska bardzo często dostaje ze mną dużo lepsze bądź wygrane pozycje, ale z zaskakującą regularnością wygrać nie może. Tym razem, w duchu kilku poprzednich partii z MP, oddałem piona. Ofiara była zupełnie niepotrzebna i Robert został z pionem więcej. Co prawda, miałem jakąś rekompensatę po białych polach, ale była ona mocno ulotna. Gdyby Robert zdecydował się na 31.Sc2 byłoby ze mną krucho. Po ruchu w partii sytuacja się uprościła i dość płynnie przeszła do mocno remisowej końcówki.

Partia 9. 
Bartel - Markowski (1-0)
MB - Z Tomkiem ostatnie wyniki mam bardzo dobre - być może na pięciokrotnego mistrza Polski chaos na szachownicy jest dobrą metodą? Postanowiłem trzymać się tej strategii i maksymalnie skomplikować grę. Debiut rozegrałem mocno podejrzanie i zapewne dostałem gorszą pozycję. Wystarczyło jednak kilka niedokładności czarnych, pozwolenie na zagranie przez białe f4-f5 i nagle atak białych stał się groźny. Zakończenie partii i mistrzostw było sympatyczne dla oka - najpierw oddanie figury na g6 za atak, a potem oddanie jakości na b6 z kończącym efektem.

Baraż: 
Bartel - Macieja (1-0)
MB - Z uwagi na to, że satysfakcjonował mnie wyniki 1-1 mogłem sobie pozwolić na większy luz niż przeciwnik. Było to widać po debiucie - Bartek wiedział więcej na temat partii angielskiej niż ja i jak sam twierdził znał drogę do remisowej końcówki. Chciał jednak grać na wygraną już w pierwszej partii i to go zgubiło. Chociaż pozycję miał dobrą, to w końcu - z uwagi na niedoczas - się pomylił. Potem dostałem końcówkę z materialną przewagą, którą realizowałem dość niepewnie, ale jednak zdołałem doprowadzić ją do wygranej, dzięki czemu rewanż nie był konieczny.

Wgląd do wszystkich partii - tutaj

  













Koniec barażowej partii - Bartel v Macieja 1-0
fot: Sylwia Rudolf

LK - Wróćmy jeszcze do „Aeroflot Open” gdzie Twoja wygrana partia z Fabiano Caruaną, obiegła cały Świat, jak to się stało, gdzie był błąd genialnego Włocha, czy może doskonale byłeś przygotowany na tan debiut ?

MB - Myślę, że Fabiano przegrał partię w głowie. Nieoczekiwanie moja oferta remisu w 10 ruchu, w połączeniu z jej odrzuceniem przez rywala i wykonaniem przez niego od razu kilku słabych ruchów, sprawiły, że Włoch szybko znalazł się w nieprzyjemnej sytuacji. Z pewnością chciał ze mną wygrać, a sytuacja na szachownicy szybko była "do jednej bramki". Psychologicznie zatem miał pod górkę i sobie z tym nie poradził - efekt: krótka partia, przykra porażka. Myślę, że to najgorsza partia Caruany w ostatnich paru latach.

LK - Bartłomiej Macieja, Twoja ocena srebrnego medalisty ?

MB - Bartek był chyba największym zaskoczeniem tych mistrzostw. Ostatnio wydawało się, że Bartek traktuje szachy nieco bardziej na luzie, ale na tych MP bardzo mu zależało. Do partii był nieźle przygotowany, w grze widać było energię i wolę wygranej. Oczywiście, jak zwykle Bartek wpadał w niedoczasy, ale tym razem nie zabrały mu one żadnego punktu. Wynik 7 z 9 był jak najbardziej zasłużony.

LK - Kamil Mitoń, Twoja ocena brązowego medalisty ?

MB - Cieszę się, że Kamil w końcu zdobył medal - w końcu to jeden z naszych najlepszych graczy, a nigdy wcześniej na podium nie stanął. Zaczęło się kiepsko od dwóch remisów, ale potem Kamil wygrał trzy kolejne partie w tym ze mną - prawdę mówiąc zupełnie nie dał mi szans, choć trochę jestem sobie winny, bo po prostu podstawiłem piona. Na +3 Kamil grał pewnie, dorzucił jednego plusa bez większych trudności. Kamil może żałować partii z Bartkiem Macieją - zapewne mógł wycisnąć więcej. Wówczas walczyłby o pierwsze miejsce do samego końca.

LK - Nadal jesteś redaktorem naczelnym czasopisma „Mat” czyli nie przeszkodziło to w Twoim sukcesie i nadal zamierzasz pełnić tą funkcję ? 

MB - Jak już nie raz wspominałem, obecnie w Macie mam niewiele roboty - głównie piszę artykuły. "Czarną robotę" wykonuje Michał Rudolf. Staram mu się pomagać, ale nie zajmuje mi to wiele czasu, na pewno daleko mniej niż kiedyś. A że lubię to robić, to traktuję to jako hobby - więc tak, nadal będę redaktorem naczelnym "Mata".

LK - Jaka jest ocena zarządu PZSzach, po trzech latach działalności ?

MB -Może być tylko jedna - bardzo pozytywna. Oczywiście, Związek mógł i nadal może robić więcej - zawsze tak jest. Jednak skok, który dokonał się przez ostatnie 3 lata jest bardzo znaczący. Wiele jest nadal do zrobienia, nie można osiadać na laurach, jednak fakty są faktami - coraz więcej poważnych firm współpracuje ze Związkiem, mamy dobre mistrzostwa Polski, Związek ma reprezentacyjną siedzibę, władze starają się pomagać (uczyć) związki regionalne jak zdobywać sponsorów, za rok mamy w Polsce ME panów oraz DME. Wreszcie mamy Wojtaszek COMARCH Team. Wymieniać można jeszcze sporo. Ba, myślę że także wyniki naszych szachistów - czyli mistrzostwo Darka Świercza wicemistrzostwo Europy i skok rankingowy Radka, czy mojej ostatnie wyniki są także po części zasługą władz i dobrej atmosfery w nich.

LK - Twoim zdaniem z Polskich szachistów, największe szanse na tzw. super-arcymistrza, 2700 + mają ? 

MB - Wolę nie odpowiadać personaliami. Tak naprawdę wielu zawodników na poziomie arcymistrzowskim jest w stanie wykonać skok. Wszystko zależy od tego czy ktoś ma ochotę się przyłożyć do pracy czy nie, czy ktoś umie wyciągać wnioski z porażek itp.

LK - Najbliższe szachowe plany, czy będziesz się skupiał tylko na lipcowym, super-turnieju 
Dortmunder Schachtage  w Dortmundzie ?
 

MB - O Dortmundzie zacznę myśleć po ME, które niedługo odbędą się w Bułgarii. Potem jeszcze zagram kilka partii w lidze polskiej i czeskiej, zapewne także w Lublinie (choć jeszcze nie wiadomo jaki będzie tegoroczny format turnieju). A potem już Dortmund...

LK - Jaki moment w Twoim życiu sprawił że w ogóle zdecydowałeś się poświęcić szachom ? 

MB - Myślę, że kluczowe było wygranie MP w 2006 roku. Pod koniec 2005 roku miałem wątpliwości czy warto dalej grać w szachy. Sukces na MP w Krakowie zmobilizował mnie najpierw do wzięcia urlopy dziekańskiego, potem do treningów, dzięki czemu wskoczyłem na 2600. Potem było sporo perturbacji, w sumie kilka lat stałem mniej więcej w miejscu, a teraz zrobiłem nieznaczny progres. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec.

LK - Czy traktujesz szachy tylko jako sport, czy również jako relaks, luźna gra od czasu do czasu ze znajomymi? 

MB - Szachy to dla mnie rywalizacja. Zatem luźna gra raczej mnie nie interesuje - owszem mogę grać towarzysko, "dla relaksu", ale zawsze o wygraną.

LK - Jakie poleciłbyś książki na temat, podnoszeniu poziomu gry, doskonalenia szachowego, ogólnie jakie rady odnośnie techniki gry, udzieliłbyś swoim fanom ?

 
MB - Książek jest tak wiele, że można polecić ich setki. Warto sięgnąć po książki Kasparowa - w sumie każda jest świetna. Z debiutowego punktu widzenia świetnymi autorami są Marin czy Awruch. Nie można zapominać o kombinacjach, a w tym temacie prawie każda książka jest dobra.
 

LK - Czy nadal grywasz w Internecie ?

MB - Ostatnio - prawie w ogóle. Zepsuł mi się komputer stacjonarny, a do notebooka nie chce mi się podłączać myszki :)

LK - Czego można życzyć nowemu-staremu Mistrzowi Polski w 2012 roku ?  

MB - Medalu Polski na olimpiadzie w Stambule. Medalu mężczyzn, dokładniej.


LK - W takim razie życzę medalu na olimpiadzie i dziękuję za rozmowę !

4 komentarze:

  1. Mateusz ocenia nowy Zarząd PZSzach "bardzo pozytywnie". Tak jak zdecydowana większość środowiska szachowego w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy większość środowiska, ale z pewnością ta skupiona wokół PZSzach-u.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniejszość środowiska skupiona jest wokół pana Jerzego i jego klonów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może mylę się, ale podejrzewam iż Anonim nie przeprowadzał badań nad proporcją wielkości środowiska wokół PZSzach-u i środowiska wokół pana Jerzego i jego "klonów". Stąd zapewne Anonim ma za mało danych aby wyrokować, które środowisko przeważa.

    OdpowiedzUsuń