Jasiek Duda w Warszawie rozegrał swój najsilniejszy turniej w życiu |
Do strefy medalowej Polakom zabrakło 3 punktów meczowych. Zamiast dwóch porażek - dwa wygrane i jest medal. Czy w takim składzie to byłoby niemożliwe?
Gdybanie po fakcie jest zdecydowanie łatwiejsze, niż przed mistrzostwami. Jestem jednak przekonany, że decydenci PZSzach popełnili kardynalne błędy. Po pierwsze, dopuścili do absencji najlepszego, polskiego szachisty w najważniejszym turnieju w powojennej Polsce nic nie tłumacząc szachowym kibicom. Po drugie, nie dopuścili do gry w pierwszej drużynie najbardziej rokującej i przede wszystkim głodnej sukcesu młodzieży. "Starzy" arcymistrzowie są już wypaleni. Rękoma i nogami zapierają się na swoich pozycjach. Mają zagwarantowane starty, kadrowe, pieniądze za szkolenia itd. itd. Bronią tego, jak niepodległości.
Świercz, Duda, Piorun chcą walczyć!! wygrywać ze wszystkimi. Z całym światem. Soćko, Mitoń, Gajewski boją się utracić, co zdobyli (może remis??).
Przejawy nieprzeciętnych możliwości i ambicji widać od dawna u Mateusza Bartela, jednak sam nie potrafi okiełznać nieprawdopodobnych wahań formy. Pomogłaby tu zapewne regularna praca z odpowiednim psychologiem i mielibyśmy gracza światowej marki na długo.
Co do postawy Radka Wojtaszka, to jest to sprawa odpowiedniej reakcji władz dyscyplinarnych Polskiego Związku Szachowego. Znając życie - wszystko rozejdzie się po kościach. Moim zdaniem reprezentowanie Polski jest zdecydowanie ważniejsze, niż pieniądze Ananda.
P.s.
Jest jeden plus w składach polskich drużyn. Jasiek Duda miał okazję rozegrać najsilniejszy turniej w swoim życiu i to mu wyjdzie na dobre!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz