Oglądając ten film, przypomniały mi się młodzieńcze lata, gdy na mistrzostwach Polski juniorów w Bolesławcu Śląskim (koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku - o Boże, jaki ja jestem stary) graliśmy w blitza na szachach parkowych. Tu zawodnicy mają lekkie, plastikowe figury a tam były klocki większe i cięższe z drewna. I szachownica o powierzchni pięć razy większej. Taka gra, poza normalnymi umiejętnościami, wymagała niezłej kondycji fizycznej. Po rozegraniu kilku partii zawodnik sam rezygnował z dalszej walki, by złapać trochę powietrza.
Ale i na to znaleźliśmy dobry sposób. By wygrywać ruchy należało wykonywać blisko zegara. Oszczędność czasu i nóg. No chyba, że trafiło się na super biegacza - intelektualistę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz