środa, 16 maja 2012

Jak zmusić Ananda i Gelfanda do gry "na noże"?

Panowie się uśmiechają a dla przeciętnego szachisty
ich mecz to wielka nuda.
Na portalach internetowych wrze. Powodem są oczywiście cztery remisy w meczu Anand - Gelfand o mistrzostwo świata w Moskwie. Żaden z zawodników nie próbuje nawet na milimetr zaryzykować by sprowokować walkę o wygraną. Święto światowych szachów powoli przeradza się w strasznie nudną imprezę. Bezpośredni komentatorzy już nawet nie ukrywają, że nie ma co analizować i wiją się jak piskorze, by "czymś" zainteresować kibiców. Tracą najwięcej na tym same szachy, gdyż utrwala się stereotyp dwóch siedzących w klatce facetów w średnim wieku. Nikt nie nie wie co się dzieje i wciąż remis, remis, remis. Tak być nie może, bo szachów w mediach nie będzie już nigdy (i tak jest bardzo mało). Nie będzie sponsorów, którzy dając pieniądze wymagają ogólnego zainteresowania dotowanym turniejem. I w końcu nie będzie kibiców, tych milionów miłośników szachów na całym świecie, dla których wysublimowane niuanse strategiczne nie są tak ważne, jak bezpośrednia walka do upadłego.
Niewątpliwie trzeba coś z tym "fantem" zrobić. Jest kilka propozycji, by "zmusić" grających o światową koronę do gry na wygraną. Jedną, przećwiczoną już w pojedynkach, jest remis w meczu for dla mistrza świata. Zmusza to pretendenta do gry na wygraną, bo remisami korony nie zdobędzie.
Innym sposobem może być kompletne wyeliminowanie remisów z tabeli meczowej (medialne powodzenie np. tenisa, bilarda, hokeja, koszykówki itd. powoduje właśnie brak remisów). Każdy oglądający zawody wie, kto był lepszy. Są gesty tryumfu i łzy rozpaczy. To przyciąga publikę i mecenasów.
Można to zrobić np. w ten sposób. Po remisowej grze w szachach klasycznych zawodnicy po chwili odpoczynku grają "Armagedon". Tu bardzo mi się spodobał amerykański sposób z licytacją czasu. Górny limit to przypuśćmy 45 minut i  kto da mniej, ten ma remis for.
A może Czytelnicy Szacharni mają jakiś pomysł, by mecze były dla szerokiej publiczności a nie dla grupki tzw. filozofów szachownicy. W końcu szachy to również sport a tam walka do bólu jest głównym wyznacznikiem atrakcyjności. Czekam na komentarze.    

3 komentarze:

  1. Proponuję, aby po każdej remisowej partii, rozgrywano mecz 4-partiowy w blitza. W przypadku wyniku 2:2, o zwycięstwie decydowałby w 5 partii Armagedon. Zwycięzca blitza otrzymywałby 0,1 punkta do ogólnej punktacji. Dzięki temu znacznie trudniej byłoby zawodnikom trzymać się asekuracyjnej gry, a kibice mieliby dodatkowe, szachowe emocje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuje, aby po każdej,zakończonej remisem partii meczu, rozgrywano 4-partiowy mecz w blitza ( w przypadku wyniku 2:2, decydowałby Armagedon), a jego zwycięzca otrzymywałby 0,1 punkta do ogólnej punktacji meczu. To znacznie ograniczyło by możliwości remisowej taktyki w pojedynku, a kibicom dało dodatkowe, szachowe emocje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pech że turniej pretendentów wygrał Gelfand. Gdyby był ktokolwiek inny, to by było ciekawie. Najgorzej będzie, jak on ten mecz wygra.

    OdpowiedzUsuń